Jacek J. i Elżbieta J. są małżeństwem od 4. lat. Jacek J. jeszcze przed ślubem rozpoczął pracę montera instalacji fotowoltaicznych w prywatnej firmie. Elżbieta J. pracuje na stanowisku sekretarki w przedsiębiorstwie zajmującym się importem i eksportem tekstyliów pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i chemicznego. Małżonkowie od ponad roku starają się o dziecko, ich sytuacja materialna jest stabilna, więc zgodnie postanowili, że nadszedł czas na potomstwo. W dniu 22 lipca 2020 roku Elżbieta J. wykonała test ciążowy, który dał wynik pozytywny. Bardzo się ucieszyła i natychmiast postanowiła zatelefonować do męża, zawiadomić go o tym. Jacek J. na wieść o posiadaniu potomstwa również się ucieszył. Po powrocie z pracy poradził małżonce, żeby w związku z ciążą zaprzestała wykonywania pracy zarobkowej, dochody przez niego uzyskiwane będą dla nich wystarczające, a ona nie powinna się przemęczać. Wyszukali w sieci lekarza ginekologa mającego bardzo dobrą opinię i postanowili, że Elżbieta J. będzie jeździć do niego na wizyty, celem monitorowania stanu zdrowia dziecka.
Mijały kolejne tygodnie, szczęśliwe małżeństwo funkcjonowało jak najbardziej poprawnie. Elżbieta J. zrezygnowała z pracy i regularnie umawiała się na wizyty kontrolne u ginekologa. Jacek J. nadal pracował w zawodzie montera instalacji fotowoltaicznych.
W dniu 25 września 2020 roku Jacek J. wyjechał do pracy nieco wcześniej, mając do wykonania dwa dodatkowe zlecenia, ponadto obiecał znajomemu zrobić u niego przegląd instalacji. Około godziny 11:00 w domu małżonków zadzwonił telefon, odebrała Elżbieta J. Policjant przekazał jej tragiczną wiadomość, że jej małżonek podczas czynności monterskich na wysokości trzeciego piętra najprawdopodobniej poślizgnął się na wilgotnej nawierzchni dachu i spadł na betonową powierzchnię. Przybyłym na miejsce wypadku służbom ratunkowym nie udało się go uratować.
Elżbieta J. wybuchła płaczem, nie mogąc nagle pogodzić się z faktem, że została sama z nienarodzonym dzieckiem. Nie była też w stanie samodzielnie dopełnić formalności związanych z pochówkiem męża. Wspierała ją rodzina zmarłego, w szczególności jego bracia: Artur J. i Arkadiusz J., gdyż Elżbieta J. nie miała rodzeństwa, a rodzice Jacka J. od dawna nie żyli.
Po pogrzebie, 29 września 2020 roku, Elżbieta J. długo nie mogła otrząsnąć się po stracie męża. Dla wsparcia często odwiedzali ją Artur J. i Arkadiusz J. wraz ze swoimi rodzinami. Starali się podnieść na duchu bratową, aby była dobrze przygotowana na przyjście na świat dziecka.
13 marca 2021 roku do Elżbiety J. zapukał listonosz dostarczający jej przesyłkę z sądu. Po otwarciu koperty okazało się, że trzeci brat Jacka J. – Bartosz J. złożył w sądzie wniosek o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłym bracie. Jako wnioskodawcę oznaczył oczywiście siebie, a jako uczestników swoich dwóch braci – Artura J. i Arkadiusza J. oraz bratową Elżbietę J. Zdziwiona takim obrotem sprawy zadzwoniła do Artura J. prosząc o pomoc w tej sprawie. Ten poradził jej natychmiast skontaktować się ze znajomym prawnikiem.
Czy wskazany przez Bartosza J. krąg spadkobierców jest w przedmiotowym stanie faktycznym prawidłowy?
Dziedziczenie dzieli się na testamentowe i ustawowe. Jeżeli spadkodawca nie pozostawił testamentu, krąg spadkobierców ustala się na podstawie ustawy. Na mocy art. 931 k.c. w pierwszej kolejności dziedziczą dzieci spadkodawcy oraz małżonek. Jeśli jednak którekolwiek z dzieci spadkodawcy nie dożyło otwarcia spadku (spadek otwiera się z chwilą śmierci spadkodawcy), to w jego prawa wstępują dalsi zstępni (dalsze potomstwo). Jeżeli spadkodawca nie miał dzieci, to zgodnie z art. 932 k.c. dziedziczą małżonek oraz rodzice (jeśli żyją). Jeżeli rodzice już nie żyją, w tej sytuacji dziedziczy małżonek w zbiegu z rodzeństwem. Teoretycznie więc Bartosz J. ustalił prawidłowy krąg spadkobierców.
Czy nienarodzone dziecko Jacka J. i Elżbiety J. może być spadkobiercą?
W odniesieniu do sytuacji opisywanej w przedmiotowym kazusie, kwestia osób uprawnionych do spadku komplikuje się, gdyż dziecko Jacka J. i Elżbiety J., które zostało poczęte, ale jeszcze się nie urodziło, również dziedziczy po ojcu. Pozwala na to art. 927 § 2 k.c. Warunkiem jednak jest, aby dziecko urodziło się żywe. Głównymi dowodami potwierdzającymi stopień pokrewieństwa są akty stanu cywilnego. W przypadku dziecka nienarodzonego oczywistym jest, że Elżbiecie J. nie zostanie wydany akt urodzenia przed narodzinami dziecka. Powinna ona jednak stawić się na rozprawę i złożyć tzw. zapewnienie spadkowe – jest to jeden ze środków, za pomocą których sąd bada krąg spadkobierców. Uczestnik postępowania zostaje przesłuchany w związku z osobą spadkodawcy, jego miejscem zamieszkania, także występowaniem kręgu spadkobierców. Jeżeli Elżbieta J. wykaże – co w stanie ciąży nie jest trudne – że przyjdzie na świat spadkobierca po zmarłym małżonku, sąd nie powinien wydać rozstrzygnięcia do czasu urodzenia dziecka. Jeżeli doszłoby do wydania takiego rozstrzygnięcia, matka ma prawo wystąpić z wnioskiem o uchylenie postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku. W przypadku przyjęcia dziedziczenia matki i dziecka, wyłącznie oni będą uprawnieni do spadku w równych częściach.